Ile Was tu było..

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 32


 Głupia w miłości...
Och, głupia w miłości...

-Mamo, ale jak to wyjeżdżamy?- Co mam powiedzieć dziecku? Że robię sobie przerwę z jej tatą, ponieważ zdradził mamusię? Ona tego nie zrozumie.
-Robimy sobie taką małą wycieczkę do Londynu, wiesz? Nigdy tam nie byłaś, chciałabym, żebyś zobaczyła jak on wygląda-uśmiechnęłam się najszczerzej jak tylko potrafiłam.
-Tata też jedzie?-zapytała przekręcając główkę.
-Nie, tata nie jedzie. Będzie bardzo zajęty, ale jak wrócimy, to na pewno ci to jakoś wynagrodzi-przytuliłam małą do siebie.
-A kiedy jedziemy?
-Za dwa dni, dlatego musimy się spakować, wiesz? Troszkę tam będziemy, więc trzeba wziąć dużo rzeczy-westchnęłam. W sumie, sama nie wiedziałam, na ile wyjeżdżamy. Wiedziałam tylko, że nie wytrzymam w tym domu ani chwili dłużej. To zdecydowanie nie na moje nerwy.
Od tego zdarzenia minęły 2 dni, podczas których załatwiałam wszystkie szczegóły z naszym wyjazdem. Lot był na wtorek, hotel był załatwiony, więc nie ma się czym przejmować. Z Zedd'em unikałam się jak tylko mogłam. W nocy spał na kanapie, wychodził jeszcze zanim się budziłam, po pracy również się nie widzieliśmy, ponieważ wychodziłam z Blancą na spacery, lub szłam do Jen. Właśnie, Jen. Gdy powiedziałam jej o tym, co się wydarzyło, nie wydawała się zszokowana. Może trochę zaskoczona, ale tylko dlatego, że dał się przyłapać. Już wcześniej podejrzewała go o zdrady w stosunku do mnie, po prostu nie mówiła tego na głos, nie chcąc mnie zranić. Nie mam jej tego za złe, w końcu to była tylko troska. Między innymi będzie mi trudniej ją opuszczać. Zwłaszcza, że nie wiadomo, jak sprawy się potoczą.

*dwa dni później, wtorek*
-Blanca, pospiesz się, bo się spóźnimy!-krzyknęłam dopinając jej walizkę. Mała wyszła z łazienki i zapytała:
-Mamo, a gdzie jest tata?-Naprawdę? Lepszego pytania nie mogła zadać?
-Tata jest w salonie i czeka aż się z nim pożegnasz-uśmiechnęłam się i powędrowałam z nią do wskazanego pomieszczenia, gdzie na kanapie siedział brunet z opuszczoną głową. Dobrze mu tak, niech wie co traci. Przepraszam, niech zobaczy co już stracił.

Ale nie mam już oślich uszu
Nie wiesz, co straciłeś
I nie uświadomisz sobie
Dopóki nie odejdę, odejdę, odejdę
Że byłam tą jedyną

-Zaraz jedziemy-pod wpływem mojego, dosyć szorstkiego głosu, podniósł głowę i spojrzał na nas. Widziałam żal w jego oczach, musiałam to przyznać. Ale czy nie było już za późno?
-Tato, a kiedy się zobaczymy? Bo mama mówi, że to długo potrwa.-zrobiła smutną minę i wtuliła się w niego. W obojgu nas coś pękło. Nie mogłam znieść tego widoku, świadomości, że zabieram jej ojca, a jemu córkę. Ale to tylko na chwilę. W nim najprawdopodobniej obudziło się sumienie, bo przyciągnął ją do siebie, jakby żegnali się na zawsze. Kto wie? Szeptał jej do ucha jakieś słowa, których nie mogłam usłyszeć. 
-Niedługo skarbie, zobaczymy się niedługo.- widziałam u niego lekko zaczerwienione białka. Czyżby płakał? Okazał jakiekolwiek uczucia? Aż szkoda, że tego nie wdziałam. Wiem, że mówię jak niezła suka, ale nie potrafię inaczej. Jedyne co do niego czuję w tym momencie, to obrzydzenie i żal. Doszło to do tego stopnia, kiedy męczy mnie patrzenie na niego. Jeszcze kilka lat temu na jego widok czułam dreszcze i wewnętrzne szczęście, teraz to jest obcy człowiek.I za nic nie mogłam wyzbyć się tego uczucia. 
-Blanca, musimy już iść.-powiedziałam do niej i zobaczyłam jak z wielką niechęcią odchodzi od Zedd'a. Widziałam łzy na jej policzkach, co zabolało mnie najbardziej na świecie. Nie zauważyłam nawet jak mój mąż podszedł do mnie i złapał za dłonie, które natychmiast wyrwałam. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Czułabym się brudna, po tym co zrobił. Po tym, jak dotykał inną kobietę. 
-Lena..-szepnął niewyraźnym głosem. Czyżby go to zabolało?

Nadal cię kocham,
Ale po prostu nie mogę tego zrobić
Może i jestem niemądra, ale
Nie jestem głupia

-Błagam cię, przemyśl to jeszcze. Nie musicie wyjeżdżać, błagam-prosił na co ja tylko kręciłam głową. Nie chciałabym dodawać, że ze łzami w oczach.
-Za późno. Mówiłam ci już, muszę to przemyśleć, wtedy zobaczę co będzie dalej. A teraz mnie przepuść, nie chcę się spóźnić na samolot.
-Mogę zadzwonić?-zapytał.
-Dzwoń sobie ile zechcesz, byle nie do mnie. Balnca ma swój telefon, więc nie sądzę, że powinieneś mieć problemów z kontaktem.-wzruszyłam ramionami.
-Lena, naprawdę tego żałuję-złapał mnie za przedramię, jakby to miało coś zmienić. Cóż, mylił się.
-Wiem. Ale czyż to nie jest ironia losu? Zacząłeś się nami interesować dopiero wtedy, kiedy odchodzimy.Przynajmniej na razie.-zaśmiałam się zdenerwowana. -A teraz żegnam-spojrzałam na niego ostatni raz, po czym wyszłam na zewnątrz i podeszłam do Blanci, która czekała już koło taxówki, którą wcześniej zamówiłam. Wsiadłyśmy, a po chwili, gdy wskazałam kierowcy adres, ruszyliśmy. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.

Które z nas
Tak naprawdę to skończyło?



************************************************************************
Mogę tego nie komentować? Dziękuję. 
Jak mówiłam, jeszcze kilka rozdziałów i nareszcie koniec.
Nie wiem, czy się cieszyć, czy płakać.
Ktoś, coś, cokolwiek?

2 komentarze:

  1. Dzień dobryyy! Ej, nie że coś. Ale tu się nic w sumie nie wydarzyło ;c Czekam na rozdział jak już będą w Londynie.
    I nie mogę ci wybaczyć tego z kim Ona skończy.
    No jak tak możesz wgl, Coo? xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to się nie wydarzyło? Rozstanie córeczki z przykładowym tatusiem i cudowną żonką!#DRAMATIME
      A tak serio, wiem że jest nudny. Ale w następnym...zrobie dłuższy, bo nie opłaca mi się pisanie jeszcze jednego nudnego, i dopiero później...no ten.
      A skąd wiesz, że kogoś spotka w Londynie?
      Zespołu już nie będzie ( o nie, zdradziłam element historii! och)
      więc technicznie rzecz biorąc, nie muszą być w Londynie ( kolejna podpowiedź!)
      No dobra, to przewidywalne, powiem to i tak by wyszło. Spotka kogoś ważnego, ale nie najważniejszego ( trzecie podpowiedź, po co pisać rozdział, mogę tutaj napisać przecież ahha)
      No i wtedy ona...
      Okey, za dużo!
      Do następnegoooo x

      Usuń