Ile Was tu było..

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 29

 Ten czas tak nieubłaganie szybko leci. Kiedy ostatnio cię widziałam?

* 14 lat później *
 -Lena, zaczekaj do cholery jasnej!-wrzasnął, ale ja już trzaskałam drzwiami. Czułam jak z nerwów trzęsą mi się ręce. Wzięłam kilka głębszych oddechów, by choć trochę ukoić skołatane emocje. Czułam łzy, którym za wszelką cenę nie chciałam dać ujścia. Byłam rozchwiana, zdenerwowana i za nic nie mogłam się uspokoić.Schowałam twarz w dłoniach i z całej siły zacisnęłam powieki. Kolejna kłótnia, której miałam serdecznie dosyć. Jesteśmy razem już tyle lat, a on nadal nie może przestać zachowywać się jak dzieciak. Mamy po 34 lata do kurwy nędzy, a zachowujemy się jak nastolatki!
     Zaczęłam iść po chodniku, na którym roiło się od ludzi. Nikt nie zwracał uwagę na kobietę, która zachowywała się, co najmniej, nienormalnie. Przeciskałam się między nimi, chcąc jak najszybciej dojść do pracy. Zostałam szturchana, popychana, ale taki poranny urok tak ogromnego miasta, jakim jest Nowy Jork. Niestety nie wiedziałam, ile zostało mi jeszcze czasu na dojście do celu, ponieważ z tego wszystkiego zostawiłam torebkę w domu, razem z komórką i kluczami od naszego mieszkania. Na szczęście w pracy mam zapasowe, więc nie będę musiała się zamartwiać czy mój mąż łaskawie otworzy mi drzwi, czy znowu go nie będzie. Ledwo wiążemy koniec z końcem, a on dodatkowo traci swoją pensję w barach. To zaczyna mnie coraz bardziej wkurzać, jak i przytłaczać.

*

-No w końcu jesteś! Myślałam, że już nie przyjdziesz, kochana-na miejscu jak zwykle przywitała mnie moje wspólniczka, Jennifer. Tak, dobrze przeczytaliście-wspólniczka. Jestem w połowie właścicielką zakładu krawieckiego, ale wykonujemy również różne projekty ubrań. Interes się kręci, chociaż nie jesteśmy zbyt popularne. Starcza na rachunki i jedzenie, a to jest najważniejsze. W pracy jesteśmy we dwie, ponieważ nasza pracownica nie dawno się zwolniła, i jak na złość nie możemy znaleść nikogo odpowiedniego.
Poznałyśmy się w kawiarni, co może wydawać się zabawne. Od słowa, do słowa okazało się, że obie marzymy o tym samym, więc postanowiłyśmy spróbować naszych wspólnych sił. Jesteśmy w tym biznesie już jakieś 7 lat. Na początku nie traktowałam tego serio, ale okazało się to świetnym planem na przyszłość.
-Ciebie również miło widzieć, u mnie cudownie jakbyś pytała-mruknęłam i zajęłam swoje stanowisko. Ponownie schowałam twarz w dłonie, żeby na chwilę odpocząć i wyrzucić z głowy niepotrzebne myśli.
-O co tym razem się pokłóciliście?-zapytała, a ja już miałam przed oczami jej martwiący się wyraz twarzy. To kochane, że przejmuje się moimi sprawami, ale nie miałam siły o tym rozmawiać.
-O to co zwykle. Znów posądza mnie o jakieś zdrady, które na dobrą sprawę nigdy nie miały miejsca.-westchnęłam i spojrzałam na nią.
-Blanca was słyszała?
-Wywiozłam ją kilka dni temu do jego matki. Jest już duża, ale nie chcę by widziała pijanego ojca, który wrzeszczy jak tylko przekroczy próg ich domu. Jest coraz gorzej, Jen.-wyznałam łamliwym głosem.
- Sykinsyn.-warknęła.
-Nie mów tak o nim, nie jest nim. Po prostu, inaczej odreagowuje stres.-wzruszyłam ramionami.
-Ile jeszcze zamierzasz go bronić? Wiesz jaki jest, a mimo to nadal w to brniesz.-pokręciła głową rozczarowana.
-Możemy skończyć o tym rozmawiać? Chcę się skupić na pracy. Poza tym, mamy nowe zamówienie, które samo się nie zrobi-zwinnie zmieniłam temat na inny, chcąc uniknąć dalszej konwersacji. Nie zwracając już na nic innego uwagi, zaczęłam szyć czarną suknie.

*

Czas leciał nieubłaganie szybko, dlatego nie zauważyłam kiedy na dworze zrobiło się tak ciemno. Pomimo tego, że jest lato i nie ma aż takiego urwania głowy, ja przesiaduję tutaj do późnego wieczora, zwłaszcza teraz, gdy naszej córki nie ma w domu.
Spojrzałam na zegarek, w którym wybiła już godzina 22. Westchnęłam wiedząc, że najwyższa pora wrócić do domu. Poszłam na zaplecze po klucze i po chwili zamykałam już drzwi główne. Włączyłam alarm, by po chwili być już w drodze do mieszkania.

*

Tak jak przewidziałam, w domu nikogo nie było. Zdjęłam szpilki i poszłam do sypialni, aby przebrać się w dresy. Skierowałam swoje kroki do kuchni, gdzie wstawiłam wodę na herbatę. Gdy się zagotowała, zalałam kubek i posłodziłam. Usiadłam na kanapie w salonie, i przy zgaszonym świetle z kubkiem w ręku zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem. Mam cholerne 34 lata, i nic w życiu nie osiągnęłam. Przepraszam, nie osiągnęłam nic, poza wspaniałą córką. Kocham Blance ponad życie, jest moim oczkiem w głowie. Ma już równe 10 lat, to tak dużo. Nie wiem kiedy te lata minęły, naprawdę. Pamiętam jeszcze jak miałam 16 lat i rozpaczałam po moim pierwszym chłopaku. Teraz nawet nie pamiętam jak miał na imię. Później był Chris, a teraz jest Zedd. Mężczyzna z którym jestem w związku od 13 lat. Pomiędzy Chris'em, a Zedd'em, był jeszcze Zayn. Tak bardzo go kochałam...To uczucie było nie do wytrzymania. Ale, czy nadal go kocham? Nie wiem. Wiem tylko, że cały czas coś do niego czuję, to jest pewne. Tego się nie da zapomnieć, wymazać z pamięci. Zależy mi na nim, ale nie można żyć czymś, co nie ma sensu. Ruszyłam do przodu, zostawiając nastoletnie lata daleko za sobą.
Później związałam się z człowiekiem, którego na początku nie cierpiałam. Jak to się mówi " Od nienawiści, do miłości jeden krok". Chyba rzeczywiście tak jest. Pokochałam go, chociaż wiedziałam, że to nigdy nie będzie to samo uczucie, jakim darzyłam Zayn'a. Do tej pory tak jest. Wtedy czegoś między nami brakowało, była mała przepaść, która zniknęła, gdy na świecie pojawiła się Blanca.  Była czystą wpadką, i pomimo, że mogliśmy sobie nie poradzić, postanowiłam urodzić.Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Na początku było ciężko, ale dzięki wsparciu jego rodziców udało nam się. Przenieśliśmy się do Nowego Jorku, by mała była bliżej dziadków. Nie utraciliśmy jednak kontaktów z Look'iem. Nadal się widujemy, tyle, że rzadziej.
Po spłaceniu długu u Matt'a, straciłam z nim kontakt. Przestaliśmy do siebie dzwonić, odwiedzać się...tak jak z resztą. Nie widziałam ich od tamtego czasu. Trochę głupio się przyznać, ale zapomniałam o nich. Czasami opowiadałam o nich w bajkach, które mówiłam Alex na dobranoc. W mojej pamięci pozostaną już zawsze pod rubryką "Wspaniała PRZESZŁOŚĆ".

*

-Jeszcze nie śpisz?-zapytał cicho, podchodząc do kanapy, na której cały czas siedziałam wpatrując się w ścianę.
-Nie widać?-odpowiedziałam niemiło.
-Lena, tak bardzo cię przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Kochanie..-złapał mnie za ręce  i spojrzał na mnie rozbieganym wzrokiem.
-Jesteś pijany, idź się połóż-westchnęłam czując odrażajacy zapach alkoholu.
-Powiedz, że mi wybaczasz, proszę-bełkotał, bez ładu i składu. Spojrzałam na niego smutnymi oczami.
-Idź spać, Zedd.
-Nie pójdę, dopóki tego nie powiesz- zarządał. Wystraszyłam się trochę, ponieważ wiem do czego jest zdolny pod wpływem.
-Wybaczam, a teraz idź już-pokiwałam głową. Wstał i ruszył do sypialni. Niedługo po tym, słyszałam jego chrapanie. Oparłam głowę o nagłówek kanapy, a pojedyncza łza poleciała po moim policzku. Zawsze mu wybaczam. Nie ważne co zrobił, ja wybaczałam.
Rano były awantury o byle błahostkę, a na koniec dnia, cały zalany przychodził i na kolanach mnie przepraszał. 
Ile to jeszcze będzie trwało?
Bo nie wiem, czy dam sobie radę.








****************************************************************************
Tam tara dam! Oto rozdział 29 ( juuż).
Jest to rozdział przełomowy, zwracając uwagę, że historia dzieje się po 14 latach! Sama wpadłam na to, gdy zaczęłam to pisać, więc...ale mam już z góry założony plan na zakończenie bloga.
Musiałam całkowicie zmienić perspektywę końca. Miała być wzruszająca scena na lotnisku, gdzie Zayn powie Lenie, że jej nie kocha, że nie odwzajemnia jej uczuć, ona zaczyna płakać i w samolocie dopadają ją myśli, że kiedyś wszystko sie ułoży. NUUUUDAA.
Wiem, rozdział totalnie zawiły i pewnie w połowie niezrozumiały, ale starałam się.
Lena ma córkę Alex, oraz męża ZEDD'A! Sama się tego nie spodziewałam, szczerze. Jednak nie oceniajmy faceta po tym rozdziale. Może się okazać, że będzie dużo lepszy, albo okaże się jeszcze większych dupkiem. Czas pokarze!
Ja nadal czekam na komentarze! Proszę?


Pozdrawiam i do następnego,


~Sky xx

2 komentarze:

  1. Dałnie czy ta blond-małpa co była/jest z Zaynem nie miała na imię Alex?
    A co do rozdziału to wow zaskoczyłaś mnie i nawet mi sie to podoba ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki zbieg okoliczności. Ups? Może zmienię, zobaczy się.
      Cieszę się, sama siebie zaskoczyłam x

      Usuń