Ile Was tu było..

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 15




Co jest pomiędzy tobą, a Zaynem?-zapytał, a ja stanęłam jak wryta.


Co? Między mną a Zaynem nic nie ma. Po za tym, że jak jest blisko mnie czuję nieopisane coś, co w jakiś sposób mnie uszczęśliwia. Że czuję się przy nim bezpiecznie. Tak...inaczej. Inaczej niż czuła się przy Chrisie, Louisie, Liamie i reszcie chłopaków. Jak na mnie patrzy, czuję się wyjątkowa. Jak do mnie mówi nie robię nic poza słuchaniem go. Lubię na niego patrzeć, przebywać w jego towarzystwie. Czuję cholerny ból, kiedy widzę go z Alex. Ale co miedzy nami jest? Nic. Nic poza przyjaźnią i niech tak zostanie. Nie zniosę kolejnego zawodu.
-Miedzy mną a Zaynem poza przyjaźnią nic nie ma, o co ci chodzi?-zapytałam po moich bezsensownych przemyśleniach.
-Zachowujesz się inaczej w jego towarzystwie. Nie wiem co się dzieje ale ewidentnie jest coś na rzeczy. Zayn też inaczej się zachowuje. Jest coś o czym nie wiem?-spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich, troskę i ciekawość.
-Nie, wiesz o wszystkim. Nie zachowuje się inaczej.-zaprzeczyłam
-Jak tam Chris?-zapytał, a mnie nie wiadomo czemu zakuło coś w sercu. Może dlatego że jeszcze coś do niego czuję?
-My...-nie byłam w stanie się wysłowić. Za ciężko mi to przechodziło. Nie dałam rady. Zorientowałam się, że stoimy koło baru. Nasi znajomi siedzą i piją drinki nie daleko nas. Zayn przytula się do Alex i szepcze jej coś do ucha. Poczułam ból
-My zerwaliśmy-powiedziałam i natychmiast odeszłam zostawiając z tyłu osłupionego chłopaka. Nie dziwię się. Nic nie wskazywało na to że coś jest nie tak. Tylko że nikt nie wie. I lepiej niech się nie dowie. Wyszłam z klubu, nagle straciłam chęć na zabawę do białego rana, upicie się do nie przytomności. Chociaż...straciłam ochotę na zabawę do białego rana. Upić się mogę sama. Skierowałam się w stronę taxówki która właśnie podjeżdżała.Cholerne szczęście. Nie będę musiała wracać na piechotę do hotelu. Podbiegłam do niej i szybko wsiadłam. Wskazałam adres i takxówka ruszyła. Rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam obserwować widoki za szybą. Życie jest do dupy. Jeszcze nie odkryłam dlaczego, ale wiem że tak jest. Zorientowałam się, że stoimy przed hotelem dopiero kiedy kierowca mi o tym powiedział. Zapłaciłam mu kasą przeznaczoną na drinki. Dzisiaj chcę coś mocniejszego. Weszłam do pokoju i podeszłam do lustra. Mój makijaż się trochę rozpłynął, ale da się to poprawić. Gdy zrobiłam ostateczne poprawki podeszłam do szafy. Zdjęłam te niewygodne ciuchy i wyjęłam coś w moim stylu. Założyłam na siebie czarne, dżinsowe, podarte spodenki, jakąś za dużą koszulkę w szarym odcieniu i podeszłam do mojej torebki. Wyjęłam portfel a z niego pieniądze. Chcę zapomnieć, choć na chwilę. Zdałam sobie sprawę, że ostatnio dużo rzeczy chcę zapomnieć. Odgoniłam tę myśl i zgarnęłam ze stolika paczkę papierosów i zapalniczkę. Zamknąwszy drzwi wyszłam na korytarz. Gdy byłam już przed hotelem ruszyłam w stronę sklepu całodobowego. Odkryłam go razem z Carly tydzień temu kiedy do sklepu z alkoholem było za daleko. Kupiłam jakąś wódkę i ruszyłam w stronę plaży. Gdy byłam na miejscu zdjęłam te szpilki których nie wiem czemu nie zamieniłam na trampki i zaczęłam iść brzegiem morza. Lekkie fale dotykały moich bosych stóp. Spojrzałam w stronę wody i zobaczyłam księżyc. No tak, dzisiaj pełnia. Uśechnęłam się sama do siebie. Uwielbiam noc. Księżyc idealnie kontrastował z czarnym niebem i migającymi gwiazdami. Spojrzałam przed siebie i stwierdziłam że dotarłam. Na samym końcu była kamienista plaża, którą znalazłam niedawno z ...Malikiem. Ehhh.  Usiadłam na kamieniu i przypatrywałam się księżycowi. To mój najlepszy przyjaciel. Tak jak wódka. Gadasz, gadasz, a ta nic. Ważne przynajmniej że jest, co nie? Dobra pierwszy gorzki łyk mam za sobą. Co teraz? A tak, teraz jest ten moment kiedy zastanawiam się nad swoimi uczuciami. Dla mnie sprawa jest dość prosta. Zerwała z chłopakiem którego kochałam nad życie i czuję że zakochuję się w przyjacielu. Tak nie może być. Ja nie mogę coś do niego...czuć. Nie mogę. To mój najlepszy przyjaciel. Cholernie seksowny, najlepszy przyjaciel. Wrrr, czemu on nie może być przynajmniej brzydki. Albo mniej władczy? Czemu dziewczyny zawsze lecą na BadBoy'ów? I dlaczego ja należę do tych dziewczyn? Kolejny łyk. Malik jest typem faceta, że albo go kochasz, albo masz ochotę zabić. Tsaa. Coraz bardziej zastanawiam się nad opcją numer 2. Ale czy chcę mieć Malika za wroga? Tak. Dlaczego? To lepsze od zakochania się w nim. Wiem że on nic do mnie nie czuję więc po co mam cierpieć? Po co mieć złamane serce? Po co płakać? Po co? Dotknęłam ręką policzka i poczułam mokre ślady. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Nawet nie wiem dlaczego. Po prostu. Lepiej wypłakać się na zapas, niż później robić sceny i okazać słabość. Mam w tym doświadczenie. Kolejny łyk. Nie lubię myśleć i się nad sobą użalać, ale czasem nie potrafię inaczej. Wzięłam paczkę fajek z kieszeni, zapalniczkę i zapaliłam jednego. To naprawdę pomaga. Chociaż, nie. Zmusza do myślenia. Tak samo jak wódka. I ten pieprzony księżyc. W oddali słychać muzykę.
                                
Wsłuchałam się w nią i rozpoznałam. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że pije przy piosence Rihanny. Ona jest tego warta. Wie czego chce i do tego dąży. Jest szczera do bólu i nie boi się niczego. Też chcę taka być. I będę.
                                     Nie powinnam była pozwolić ci się mną opiekować, kochanie. Może dlatego jestem smutna, widząc nas oddzielnie?
Nie zrobiłam tego specjalnie.
Muszę odkryć, w jaki sposób ukradłeś mi serce...

Moje zmysły odchodzą,
Kręcę się w kółko
I głęboko wewnątrz
Moje łzy toną
Tracę opanowanie,
Co się dzieje?
Jestem obłąkana z miłości,
to właśnie czuję...

Skoro mam tu cierpieć to po co aż tak się katować? Po wakacjach na Karaibach wyjeżdżam na wakacje do Rzymu do Matta, a później....później nie wrócę do Londynu. Wyjadę i już nie wrócę. I nawet wiem gdzie. Nie chcę mieszkać w jednym mieście codziennie spotykając tam Malika. Wiem, że nie będę mogła go widzieć w towarzystwie Alex. Czemu z Alex? Okazało się że tleniona małpa mieszka w Londynie na końcu miasta. Świetnie. Nie dam rady. A okazja jak mi się przytrafiła na wyjazd jest nie do odrzucenia. A co z resztą? Nie wiem. Na pewno, będę cholernie tęsknić, tak jak oni. Wiem, jestem cholerną egoistką. Wyjeżdżam z powodu jakiegoś chłopaka. Nie wiedzie kiedy wypiłam już pół butelki, a łzy spływają coraz częściej. Nagle usłyszałam szelest. Odwróciłam się przestraszona i nic nie ujrzałam. Popadam w paranoję. Ale coś znowu za mną się poruszyło! Serce zaczęło mi walić coraz szybciej.Odwróciłam się i zobaczyłam sylwetkę mężczyzny. Stał i patrzył się na mnie. Nie widziałam twarzy ale odetchnęłam z ulgą, gdy rozpoznałam znajomą sylwetkę.
-Boże, Liam, wystraszyłeś mnie-powiedziałam trochę głośniej. Chłopak do mnie podszedł i usiadł na przeciwko mnie. Spojrzał mi w oczy po czym powiedział
-Kochasz go
-Nie-odpowiedziałam szybko. Wiem że mówi o Zaynie. Po prostu wiem.
-Nie oszukuj samej siebie. Kochasz go i wiem to. Inni może tego nie widzą ale ja tak. Te wszystkie ukradkowe spojrzenia. Wiem to-powiedział i wziął ode mnie butelkę z trunkiem. Wziął dużego łyka i odstawił butelkę. Liam pije! Boże, świętujmy! Oczywiście czasami to robi, ale ze względu na nerki nie może przesadzać
-To nie jest miłość. To nie jest to uczucie którym darzyłam Chrisa. To jest zupełnie coś innego-wzruszyłam ramionami i spuściłam wzrok
-Masz rację, to nie jest uczucie którym darzyłaś Chrisa. To, jest silniejsze. I ty o tym wiesz
-Liam, zrozum. JA GO NIE KOCHAM. To nie jest miłość. To co najwyżej zauroczenie.-nie dopuszczałam do siebie myśli że go kocham. Wiem, że tak nie jest.
-Boli cię jak obściskuje się z Alex? Myślisz co z nią robi kiedy ciebie nie ma? Czy czuje się przy niej szczęśliwy? Odpowiedź jest tylko jedna. Tak czy nie?-spojrzałam w jego oczy i nie zawahałam się z odpowiedzią.
-Tak-nie chcę kłamać. Nie mam po co. Ale go nie kocham
-To jest właśnie miłość. Czujesz się przy nim inaczej?-zadał kolejne pytanie na które nie chcę odpowiadać.
-Nie
-Nie kłam-upomniał mnie
-Tak-przygryzłam wargę, a z oczu pociekły mi kolejne łzy. Spojrzałam na księżyc. Nie zmienił swojego miejsca położenia, nadal świecił mocno, a ja nadal się nad sobą użalam.
-Nie płacz. Lena, nie możesz tego ukrywać. Powiedz mu to-spojrzałam na niego jak na idiotę
-Nie! Nigdy! I ty też mu nie powiesz. Po co? To i tak się nie uda-powiedziałam
-Skąd wiesz? Może on czuje to samo?-wydawało mi się że bardziej to stwierdził
-Mam to gdzieś! Z tego nic nie będzie, rozumiesz?!-krzyknęłam
-Czemu?!-on również podniósł głos. Spojrzałam na niego z zaszklonymi do granic możliwości oczami.
-Bo wyjeżdżam-powiedziałam, a on spojrzał na mnie zszokowany.

1 komentarz: