Ile Was tu było..

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 13

Gdy rano się obudziłam poczułam się jakby mnie tir przejechał kilka razy. Więcej nie pije! Hhahahahhaha następny żart proszę! Błagam nie dzisiaj. Otworzyłam oczy, ale po chwili je zamknęłam. Światło mnie tak poraziło że nie otwierałam ich przez kolejne 5 minut. Po chwili jednak to zrobiłam i zorientowałam się, że leże na swoim łóżku. Spojrzałam zaspana na zegarek który ukazywał godzinę 16.23! Że co proszę?! O masakra, tak wcześnie...Przecież to jeszcze noc...Dobra, czas się ogarnąć. Powoli wstałam z łóżka i ujżałam że jestem przebrana w piżame! O boże, jak to możliwe? Miejmy nadzieję, że to nie sprawa żadnego z chłopaków. Na samą myśl moje oczy poszerzyły się z 5 razy.Spojrzałam na szafkę nocną i zobaczyłam cud. 2 butelki wody i opakowanie tabletek przeciwbólowych. Alleluja! Szybko je połknęłam i wypiłam pół butelki na raz. Gdy się otrząsnęłam podeszłam do szafy. Wyjęłam krótkie szorty, luźną czarną bluzkę,bielizną i ruszyłam do łazienki. Postanowiłam wsiąść krótki prysznic. Gdy skończyłam zaczęłam się ubierać na tyle szybko na ile to było możliwe. Włosy po wyczesaniu związałam w kłosa. Po zrobieniu porannej toalety, ubrałam buty i wyszłam z pokoju wcześniej sprawdzając czy aby na pełno zamknęłam drzwi. Każdy dźwięk wydawał się zbyt głośny. Po co ja tyle piłam ?! No tak, żeby zapomnieć... Zeszłam na dół do restauracji i ujżałam Zayna,Liama, Nialla, Nicka,Nathana,Louisa i Harrego. Ale nigdzie nie widziałam ani Carly ani Chrisa.
-Cześć-mruknęłam. Spojrzeli na mnie zaskoczeni
-Lena? Co ty tu robisz?=zapytał Nick
-No nie wiem. Chyba stoję i czekam aż ktoś mnie przepuści żebym mogła usiąść?-zapytałam nie mrawo. Jednak pomimo mojego stanu ciągle mnie stać na ironie.
-No właśnie. Wstałaś. Po tym ile wypiłaś do jest w twoim wykonaniu wyczyn-stwierdził Liam
-Aż tak dużo? Nie czuje się tak jak wtedy kiedy były urodziny Zayna-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Wtedy spałam prawie 2 dni i odpoczywałam 2 tygodnie. Boże, ile ja wtedy wypiłam...]
-No teraz wsumie było podobnie. Ja rozumiem że chciałaś zapomnieć, no ale piłaś alkohol litrami-powiedział NIall
-Ej, a tak wgl to mam pytanie. No bo..jak ja się znalazłam w łóżku?-zapytałam niepewnie.
-Ja cię przyniosłem, znowu-powiedział Zayn. Szczerze? Poczułam swego rodzaju ulgę, że zrobił to on. A to oznacza, że nie doszło do niczego między nim a tlenioną małpą.
-A kto mnie przebrał? No bo chyba nie Zayn...Prawda?-zapytałam bojąc się odpowiedzi
-Nie-zaśmiał się lekko- Carly zrobiła to za mnie-odpowiedział a ja usiadłam prosto z wrażenia. Przecież się wczoraj pokłóciłyśmy i to dość poważnie.
-Oh.-tylko tyle zdołało mi przejść przez gardło. Spojrzałam na wszystkich zgromadzonych. Nick, Nathan, Zayn, Niall i Liam zdychali z powodu kaca, Harry z kimś zawzięcie sms-ał a Louis patrzył gdzieś w przestrzeń. Odkąd tu przyszłam nie odezwał sie ani słowem. Nawet na mnie nie spojrzał. Poczułam się okropnie ze świadomością że mogłam go wczoraj zranić. Jestem na siebie zła za to że doprowadziłam do kłótni. Muszę coś z tym zrobić. Wyjęłam telefon z kieszeni i wystukałam " Za 5 minut w moim pokoju? Musimy sobie coś wyjaśnić.  Lena xx" i nacisnęłam wyślij. Po chwili ze spodni Lou wydobył się dźwięk zapowiadający przybycie nowej wiadomości. Wyją telefon po czym przeczytał sms-a. Spojrzał na mnie i lekko pokiwał głową.
-Ja już idę. Jak coś to będę w pokoju-powiedziałam i wstałam od stołu. Skierowałam się w stronę windy. Wcisnęłam odpowiedni guzik i po chwili zatrzymała się tak abym mogła wejść.Zastanawiałam się nad co mam mu powiedzieć. Przeprosić? Nakrzyczeć? Nie, to by było bez sensu. W końcu chce się z nim pogodzić. Westchnęłam gdy winda się przede mną otworzyły. Poczłapałam powoli do swojego pokoju i dosłownie upadłam na łóżko. I to nie z powodu kaca który nadal mnie męczył tylko z powodu zblirzającej się rozmowy.Nagle ktoś otworzył drzwi po czym je sprawnie zamknął. Co ja gadam, nie ktos tylko Louis. Usiadł na krześle koło stolika i wlepił swój wzrok we mnie. Skąd to wiem? Bo czułam jak jego oczy wypalają dziurę w mojej głowie.Powoli się podniosłam i usiadłam na łóżku. Oparłam się o nagłówek i spojrzałam na chłopaka. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i...to w sumie tyle.
-Jestem głupia-powiedziałam wreszcie.
-Co?-wydawał się zaskoczony. Dziwne, sam mi to wczoraj powiedział.
-Nie potrzebnie się z tobą kłóciłam. Wszystko psuje, jestem beznadziejna-szepnęłam i spuściłam głowę. W trybie natychmiastowym poczułam ramiona chłopaka oplatające moją osobę.
-Nie mów tak. Wiesz że tak nie jest. Już o tym rozmawialiśmy-odchyliłam głowę, żeby na niego spojrzeć. W jego oczach widziałam stanowczość tak samo jak w głosie.
-Nie oszukujmy się. Zawsze się kłócimy z mojego powodu. Zawsze-szepnęłam
-Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nie jesteś beznadziejna, zabraniam ci tak mówić. Rozumiesz? Zabraniam. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, jesteś wspaniała,urocza i nie wiem co jeszcze. Nie mów nigdy więcej, że jesteś beznadzieja-kołysał się razem ze mną cały czas utrzymując kontakt wzrokowy.
-Pamiętam jeszcze tamtą rozmowę w New Jork-powiedziałam
-Ja też. I nie zapominaj o tym. Pamiętasz co ci wtedy powiedziałem?-zapytał a ja na samo wspomnienie się zaśmiałam'
-Że jeśli kiedy kolwiek tak powiem stawiam ci kolejki przez miesiąc-uśmiechnęłam się
-No widzisz? I takim oto sposobem mam darmowy alkohol przez miesiąc-on również zachichotał
-Przepraszam cię. -westchnęłam-nie lubię się z tobą kłócić
-Ja też Lens, ja też. Powiedz mi jedno, co się działo na tej imprezie?-zapytał a ja wybuchłam śmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz