Ile Was tu było..

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 10

Do domu wróciliśmy o 3 nad ranem. Ja bym wgl na nią nie szła gdyby nie Chris. Jest ostatnio jakiś dziwny, zresztą nie tylko on, ale resztę sobie daruję. To tylko przejściowe-wmawiałam sobie. Spadłaś z łóżka w nocy czy co?! Przejściowe? Czy ty jesteś ślepa i nie widzisz, ze traktuje cię jak własność? Nie prawda..Owszem prawda, i ty o tym wiesz najlepiej. Moje drugie ja kompletnie pierdoli dzisiaj od rzeczy. Chris mnie kocha, Chris mnie kocha, Chris mnie kocha-do czego to doszło żebyś musiała sobie to powtarzać jak jakąś mantrę? Nie wierzysz już w to? Czy ten " wspaniały" chłopak zrobił coś nie tak? Może to i racja..NIE! Stop, słucham się jakiegoś głupiego głosu w mojej głowie. Jestem chora psychicznie. Z taką " optymistyczną" myślą zasnęłam na kanapie u Chrisa bo nie chciał mnie puścić do swojego pokoju, ale nie chciał ze mną spać...bez komentarza. Był pijany.
Wstałam o 14.02. Trochę późno-pomyślałam i się przeciągnęłam. Nie wygodna ta kanapa jak nie wiem co. Spojrzałam w stronę łóżka, ale Chrisa nigdzie nie było. Miło, że mnie obudził. Westchnęłam po czym wyszłam z pokoju. Szybko przeszłam przez korytarz do mojego pokoju i oparłam się o drzwi
-Gdzieś ty była?!-wydarła się na mnie moja przyjaciółka.-Ja tu od zmysłów odchodzę a ty jak gdyby nigdy nic przychodzisz sobie do pokoju na drugi dzień!-krzyknęła, po czym mnie przytuliła. Niezrozumiała dziewczyna.
-Chris nie chciał wracać do pokoju i musiał sie trochę odstresować-uśmiechnęłam się lekko
-Ach..Chris. Co tym razem? Zaciągną cię znowu na jakąś imprezę?-zapytała kąśliwie.
-Tak, ale to nic takiego. To tylko zwykła impreza.-powiedziałam niepewnie
-Dziewczyno, czy ty siebie słyszysz? Zwykła impreza w jego wykonaniu to balanga wieczoru. A ty nie wyglądałaś na szczęśliwą jak cię wyprowadzał z pokoju siłą-powiedziała akcentując ostatnie słowo.
-Wiem, Carly, ale co ja mam niby zrobić? Ja go kocham i tyle w tym temacie-próbowałam zakończyć temat jednak to było niestety nie możliwe.
-Nie to nie jest koniec tematu. Dobrze wiesz, że  należytym szacunkiem dawno cię nie obdarował, więc przestań pieprzyć głupoty, że go kochasz. Zrozum to jest toksyczny związek!-krzyknęła gestykulując rękoma, jakby to miało jej w czymś pomóc.
-Carly, skończmy ten temat proszę..-spojrzałam na nią. Chyba nie chciała się jednak nade mną zlitować bo nadal stała nade mną z wojowniczą miną.
-Dlaczego ty z nim nadal jesteś? Co ty w nim widzisz?-widać, że dziewczyna nic nie rozumiała z zaistniałej sytuacji.
-Widzę w nim wszystko, rozumiesz? Mój uśmiech, radosne spojrzenie na świat, kawały, wszystko to jest dzięki niemu. Jest moim sensem bycia-wytłumaczyłam tak starannie i dokładnie za razem jak tylko byłam w stanie.
- Dzięki nam też się uśmiechasz. Ja rozumiem, że ty coś tam do niego czułaś, ale to już przeszło. Może to tylko zwykły sentyment do jego osoby? Może po prostu nie wyobrażasz sobie życia bez niego bo się od niego uzależniłaś?-uklękła przede mną, a ja poczułam narastającą złość.
- Nie gadaj, że rozumiesz bo nie rozumiesz! Nigdy nie byłaś szczerze zakochana tak jak ja jestem w tej chwili! NIe masz pojęcia, co to znaczy kochać drugą osobę mocniej od siebie, chcąc by była bezpieczna, nawet narażając przy tym siebie. Jak to jest mieć te cholerne " motylki w brzuchu" i uśmiech na widok osoby którą kochasz całym swoim sercem.Nie masz pojęcia, jakie mają znaczenia słowa " Kocham Cię" bo nigdy ich nie wypowiedziałaś szczerze. Zawsze się bawiłaś facetami a jak ci któryś nie odpowiadał to go rzucałaś bez zbędnych ceregieli łamiąc im przy tym serca! Tak było zawsze i znając życie zawsze będzie. Zresztą to nie jest w tej chwili ważne. Mam tylko jedną małą prośbę. Nie pierdol, że rozumiesz kiedy tak nie jest-ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem ale niezwykle stanowczo. Atak z mojej strony totalnie zszokował Carls
-Dobrze,przepraszam. Przepraszam, że chcę ci pomóc, żebyś więcej nie cierpiała. Każdy widzi jak cierpisz ale starannie to ukywasz. Za wszelką cenę nie chcesz nikogo wplątywać w swoje problemy, ale każdy chce c pomóc, widząc jak się męczysz rozumiesz? Nie doceniasz osób jakie masz przy sobie, nie zdajesz sobie sprawy że w każdej chwili możesz ich tak zranić, że mogą odejść od ciebie na zawsze. Nie wiem jak to jest kochać-masz rację. Przepraszam, że powiedziałam, że cię rozumiem chociaż tak nie jest. Przepraszam za to, naprawdę. Tylko co ci po moich przeprosinach co? To że wypowiedziałam marne słowa, nic nie zmieni. Ty już tworzysz swoje hipotezy na mój temat. Nie wiedziałam, że masz o mnie takie zdanie, serio. Widzisz jak mówi przysłowie " Chcesz się dowiedzieć o sobie prawdy z ust przyjaciela? Wywołaj kłótnie, wtedy będziesz wiedział wszystko. Widzisz? Nie świadomie skłoniłam cię do refleksji na temat mojej osoby. Nie będę mówić, że się na tobie zawiodłam bo widzę, jakie masz teraz problemy z Chrisem. Ale zdejmij te klapki z oczu bo to się robi żenujące! -krzyknęła a mnie chwilowo zatkało. Boże, przysięgam, że nie usłyszałam od niej takich łagodnych słów do mnie, które aż tak mnie zabolały i wstrząsnęły za razem.
-Masz  rację...nie doceniam was, nie widzę jak się staracie, ale nikt mi nie wmówi, że coś Z Chrisem i mną jest nie tak. To nie jest toksyczny związek, jak to twierdzą co poniektórzy. Nie rozumiesz? Ja chcę z nim być, i będę. Nie zerwę z nim bo nie mam żadnego logicznego argumentu do zerwania.
-Nie masz argumentów powiadasz? A twoje uczucia już nie wchodzą w rachubę? Powiedz mi tylko jedno. Gdzie się podziała ta świetna dziewczyna która nigdy, powtarzam N I G D Y nie dałaby sobą pomiatać i dać się w jakikolwiek sposób poniżyć? Gdzie ta dziewczyna która zawsze wiedziała co powinna zrobić, biorąc pod uwagę swoje uczucia, którymi zawsze się kierowała. Nie logizmem, nie argumentami tylko przeczuciem i ludzką empatią? Gdzie ta dziewczyna która nie miała problemów w związku, która radziła sobie w życiu?-zapytała
-Nie ma-odpowiedziałam cicho-wszystko się zmienia, ale nie aż tak. To że myślę logicznie i potrzebuję argumentów nie podtrzymuje zdania na temat twoich wywodów.-wytknęłam jej
-Widzisz? Kiedyś, powiedziałabyś zupełnie co innego. Zawsze byłaś uczuciowa, a teraz taka obojętna?-pokręciła głową z niedowierzaniem a zarazem zrezygnowaniem.
-Masz rację kiedyś, czas przeszły. -powiedziałam nie zamierzając odpuścić. Wiem, że to Ja mam rację.
- Nie widzę sensu dalszej rozmowy skoro moje ARGUMENTY do ciebie nie dochodzą. Jak zrozumiesz to powiedz. Wiedz, że pomogę, tylko nie zwlekaj za długo bo może być za późno-powiedziała i bez słowa pożegnania wyszła z pokoju. Opadłam na kanapę i patrzyłam się w sufit. Moje myśli mnie opuściły..tak po prostu, Teraz powinnam wszystko sobie poukładać, ale zwyczajnie nie potrafię. Nie chcę. Nie umiem..Nie wiem co zrobić. Pokłóciłam się ze swoją najlepszą przyjaciółką o chłopaka. Kiedyś sobie obiecałyśmy że to takowej sytuacji nigdy nie dojdzie..a jednak ja złamałam tą przysięgę. Nigdy nie wiemy co przyniesie nam życie. A może nie chcemy wiedzieć? Jezu, co mam zrobić? Wiem, że gdzieś tam ona ma rację, ale ja chcę być z Chrisem mimo to. Chcę i koniec! Nie rozmyślając nad tym tematem dłużej poszłam pod prysznic wcześniej zabierając jakieś rzeczy z szafy. Gdy weszłam pod strumień wody nagle wszystko wyparowało. Cała nie pewność i zarazem pewna naiwność. Postanowiłam: nie będę rozmawiać o moich sprawach w związku już z nikim więcej! To chyba najlepsze rozwiązanie. Po półgodzinnym prysznicu ubrałam się w świerze ubrania. Uczesałam się oraz nałożyłam maskarę na rzęsy i wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się na korytarz sprawdzając czy aby na pewno zamknęłam drzwi. Podeszłam pod drzwi lekko w nie pukając. Gdy usłyszałam ciche " Proszę" weszłam do środka. Mój chłopak siedział na łóżku z laptopem na kolanach i intensywnie wystukiwał kolejne litery na klawiaturze. Przysiadłam obok niego na co on szybko zamkną urządzenie które wydało z siebie dość głośny trzask. Spojrzałam na niego pytająco na co on tylko wzruszył ramionami.
-Po co przyszłaś?-powiedział patrząc na mnie z małym uśmiechem
-Chciałam spędzić z tobą trochę czasu, po za tym pokłóciłam się z Carl..-nie dokończyłam bo w jednej chwili zastopował mnie ręką wskazując na telefon który zaczął dzwonić. Bez żadnych słów wyjaśnienia odebrał telefon a gdy usłyszał kto do niego mówił przez jego twarz przeleciał uśmiech. Wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą sobie. Czekałam na neigo z jakieś 16 minut, kiedy zaczęło mi się naprawdę nudzić. Podeszłam do komputera postawionego na łóżku i otworzyłam. Nie zwracając zbytnio uwagi na otworzoną stronę skasowałam ja i zalogowałam się na tt. Dałam kilka Follow i spojrzałam na wpisy znajomych. Całe One Direction napisało jak to się cieszy z pobytu na Karaibach. Dodałam podoby wpis, następnie zauważając wpis Matta
   Rzym, ładne dziewczyny, świtne wiodoki i jedzenie. Brakuje jedynie przyjaciól..;c
Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam mu odpisywać.
  Spokojnie, jeśli mnie przygarniesz to nie długo mnie zobaczysz i zapoznasz z Rzymem, przewodniku ;3
Zeszłam z portalu społecznościowego zauważając jak Chris wpada do pokoju i bierze jakąś koszulkę którą następnie zakłada na siebie.
-Przepraszam cię Lena, ale muszę iść. Widzimy się później pa-pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł. Co to miało być?...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz