Ile Was tu było..

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

7. No pewnie, może być zabawnie..

*Następny dzień*
Przebudziłam się około 10 rano. Jak na mnie to nieźle. Swoja drogą muszę przyznać, że się wyspałam. Mają tu bardzo wygodne łóżka. To może ja wytłumaczę. Późną nocą dolecieliśmy i odrazu skierowaliśmy się do hotelu. Chłopcy za rezerwowali 5 pokoi. Ja jestem z Carly, Niall jest z Liamem, Louis z Zaynem, a Harry i Chris mają osobne pokoje ponieważ Hazza chciał mieć trochę "prywatności" Każdy wie na czym ta jego prywatność polega. No ale mniejsza z tym. Zayn i Carly nie zamienili ani jednego słowa z Chrisem. Szatynka się jeszcze przywitała mówiąc zwykłe "cześć" ale Mulat nawet tyle nie zrobił. Echh.. co mnie to. Chcę to proszę, nie każę mu się odzywać w brew jego woli do człowieka którego nie lubi. Popsułam ich relację? Najwidoczniej. Ale jeszcze będzie dobrze. Wierze w to. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam i wyszła. Zostawiłam karteczkę śpiącej dziewczynie
Cześć Carly!
Teraz idę na śniadanie, a później idę na plażę. Jakby coś się działo to zadzwoń, będę miała telefon przy sobie.
                                                                                              Lena xx
I wyszłam z pokoju. Skierowałam się do hotelowej restauracji. Zamówiłam sobie naleśniki z czekoladą. Zjadłam i wyszłam z hotelu, który znajduje się tuż przy plaży. Skierowałam się w tamtym kierunku. Rozłożyłam sobie ręcznik, zdjęłam ubrania wcześniej zakładając pod spód mój strój kompielowy, położyłam się. Włożyłam słuchawki do uszu, puściłam muzykę. Akurat leciało : Little Mix We Are Who We Are. Uwielbiam tą piosenkę, tak jak cały zespół. Wzoruję na nich swój wizerunek, styl.Nuciłam sobie cichutko słowa opalając się. Zaczęło mi się nudzić. Spojrzałam na telefon. Była 13.00. No trochę już poleżałam. Na dzisiaj chyba wystarczy. Wstałam i zaczęłam sie ubierać.Złożyłam ręcznik i włożyłam go do torebki. Ominęłam hotel i ruszyłam w stronę miasta. Zanim dotarłam do jakiejś galerii handlowej minęło 40 minut. No to nieźle. Nie mam kondycji. Ale możemy to usprawiedliwić tym, że nie znam miasta. Bo to prawda, ale może gdybym chciała dojść szybciej to bym się ruszyła. Dobra koniec, właśnie wchodzę przez duże wejście. Poszłam do pierwszego lepszego sklepu,a potem jakoś poszło. Ogółem spędziłam tam z 5 godzin. Uwielbiam chodzenie po sklepach, kupowanie i wgl cale zakupy. Gdy zaczęły mnie już boleć nogi zamówiłam sobie kawę na wynos. Gdy czekałam widziałam jak kilku chłopaków się do mnie uśmiechało co odwzajemniłam. Nagle podszedł do mnie wysoki brunet.
-Co taka piękna dziewczyna, robi tutaj sama?-zapytał z uśmiechem numer 3. Nie no dobre, on myśli, że dam się poderwać na taki słaby tekst?
-Właśnie idzie-przewróciłam oczami i się uśmiechnęłam. Wzięłam kawę do ręki i odeszłam od niego idąc w stronę głównego wyjścia. Nie no nie mogę. Niektórzy są naprawdę niemyślącymi istotami. Ale okej. Postanowiłam się tym nie przejmować. Spojrzałam na telefon i okazało się, że jest wyłączony. Kiedy ja go wyłączałam ? Dobra, nieważne. Włączyłam aparat i okazało się, że mam 10 nieodebranych połączeń od chłopaków i Carly. W tej chwili mój telefon zawirował i ukazało się zdjęcie Zayna. Odebrałam odrazu
-Halo?-zapytałam radośnie
-Lena?! Gdzie ty ty jesteś? Nie odbierasz, a nie ma cię od paru godzin!-krzykną. Ojć..czyżby Carly nie zauważyła karteczki?
-No byłam na plaży i w centrum handlowym. Zostawiłam przecież kartkę-powiedziałam. Usłyszałam jak mówił coś do reszty.
-Okej, spoko. Najwyraźniej nie zauważyliśmy. Chris poszedł cię szukać więc zadzwonię do niego. A kiedy wracasz?-zapytał już normalnie
-No właśnie jestem w drodze powrotnej powinnam być za jakieś pół godziny
-Okej, czekamy pa
-Pa- powiedziałam i się rozłączyłam.Doszłam w 40 minut. Pewnie dlatego, że byłam wykończona zakupami. Weszłam do hotelu i powędrowałam do windy. Weszłam i wcisnęłam przycisk mojego piętra. Tak ogólnie to mam przy sobie 10 tereb z różnych sklepów. Winda po chili się otworzyła i na korytarzu spotkałam..Louisa?
-Hej, Lena!-krzykną podchodząc do mnie- jezu, ile ty tego masz?-zapytał wskazując na moje torby
-Tylko dziesięć, jak na mnie to nie wiele.Znasz mnie przecież-zaśmiałam się tak samo jak on.
-Daj to pomogę ci z tym, bo się za chwilę przewrócisz-uśmiechną się i wziął z 7 toreb.Poszliśmy do mojego pokoju. Odstawiliśmy wszystko na łóżko
-Dobra chodźmy do nich, później to rozpakuję-pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy. Zamknęłam drzwi i poszliśmy do pokoju Louisa w którym obecnie przesiadywali.
-Cześć wszystkim!-wykrzyknęłam
-Siemka, gdzie ty tak długo byłaś?-zapytała Carly równocześnie mnie przytulając.
-No na zakupach, wiedziałabyś gdybyś przeczytała kartkę-wyjaśniłam
-Po pierwsze nie wiedziałam, że zostawiłaś kartkę a po drugie to ja nie lubie czytać-uśmiechnęła się na co reszta wybuchnęła śmiechem
-To wie każdy, Carls- poklepał ją po ramieniu Liam
-Oj jejku, Louis przeczytał tylko jedną książkę w życiu, czemu z niego się nie pośmiejecie?-zapytała ze znakiem zapytania na twarzy
-Ymć..bo to Lou? I to ja go zmusiłam do przeczytania tej książki. Po za tym, to cud, że ją przeczytał!-powiedziałam
-No dzięki-powiedział przyjaciel
-Nie ma za co-uśmiechnęłam się uroczo
-No wiesz ty co? Foch forever z przytupem i melodyjką!-wykrzyknął. Odwrócił się odemnie i założył ręce na klatkę piersiową. Ach tak? Okeeej..sam tego chciałeś
-Och, Lou, to już na mnie nie działa-westchnęłam Odpowiedziała mi cisza-Okej, ja mam focha za to, że ty masz focha na mnie.-zrobiłam to samo co on. Nie musiałam długo czekać na efekty. Już po chwili był przy mnie.
-Oj Lens, nie obrażaj się no...to były tylko żarty-uśmiechną się uroczo. Nie odpowiedziałam mu-No wybacz, zrobię ci gofry z bitą śmietaną i czekoladą, twoje ulubionee-zaczęłam się zastanawiać, najwyraźniej to zauważył bo po chwili dodał-noi oczywiście mrożoną kawę-ugięłam się.
-Ty wiesz co ja lubię-uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Usiadłam mu na kolanach
-Dziwisz się? To jest jeden z nielicznych sposobów na przekonanie cię. Mam ich jeszcze parę w zanadrzu-powiedział tajemniczo. Podniosłam jedną brew w pytającym geście-Zapomnij, żebym ci powiedział-prychną
-Jak tam sobię chcesz. Co robimy?-zapytałam zwracając się do towarzystwa.
-Nie wiem, jest prawie 16. Idziemy o 20 na imprezę?-zapytał Hazz
-No spoko, a wy co uważacie?-zapytałam reszty. Onni tylko pokiwali głowami na tak. Na razie postanowiliśmy pójść na spacer przy okazji zobaczyć jakieś kluby. Oczywiście bez głupawki by się nie obeszło. Wygłupialismy się jak małe dzieci. Faza zaczęła się dopiero kiedy chłopaki ujżeli gigantyczny plac zabaw. Nie no szybko stąd nie wyjdziemy-pomyślałam gdy zobaczyłam jak Lou i Harry biegną w stornę placu. Ja w tym czasie śmialam się z Zaynem z bananów po drugiej stronie ulicy. W pewnym momencie-jak to ja- się potknęłam. Wywołałam tym salwy śmiechu u moich przyjaciół. Mój bananowy towarzysz przewrócił się obok mnie tyle że ze śmiechu. Poparcie w przyjaciołach tsaaa..Gdy Zayn wstał i chcial mi pomóc zrobic to samo, nagle ktoś, a raczej Carly, wskoczyła mu na barana śmiejąc się przy tym jak wariatka. To wystarczyło, żeby chlopak stracił równowagę i upadł prosto na mnie z przyjaciółką na plecach. Nie powiem, zabolało
-Aaaaaaaaaaaaaauuu!-krzyknęłam. Zayn automatycznie ze mnie zszedł po tym jak zrobila to Carly. -Kurde, to bolało-przyznałam wstając.Chłopak przyznał mi rację
-Kto idzie ze mna na lody?-zapytal Niall
-Ja mogę pójść-uśmiechnęłam sie i ruszyłam z Irlandczykiem w stornę budki z lodami.
-Ej Lens, nie ti żeby coś ale mam pytanie-powiedział po chwili
-Jakie?-zapytałam
-Czy między tobą a Zaynem coś jest?-zapytał a ja zachłysnęłam się powietrzem. Gdy się ogarnęłam powiedziałam
-Ja i Zayn? -zaśmiałam się-Po pierwsze mam chłopaka, po drugie to on ma kogoś na oku a ja chce mu w tym pomóc. A własnie, może też chcesz? Nie dam rady sama bo to jest ciężki przypadek. Oboje czują do siebie mięte, ale nie chcą psuć przyjaźni-powiedziałam wywracając oczami. W TYM samym momencie doszliśmy pod budkę
-Ja poproszę amerykańskiego śmietankowego-powiedziałam do pani.Po chwili go dostałam. Chłopak zamówił Włoskiego.
-No okej, mogę pomóc, tylko kim jest jego wybranka?-zapytał biorąc loda do buzi.
-Carly-przyznałam.On wystrzerzył oczy
-Carly i Zayn?! Serio? -zaśmiał się
-No a czemu nie? -zapytałam nic nie rozumiejąc z jego zachowania.
-Ona wariatka, a on spokojny chłopak...no prawie spokojny-dodal po chwili.Zachichotałam
-Tak, para idealna, to jak? Wchodzisz w to?
-No pewnie, będzie zabawnie.-uśmiechną się i podał mi rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz