Ile Was tu było..

środa, 31 lipca 2013

4. Czy ty nazwałaś Louisa " bardzo przystojnym" ?

Położyłam się między chłopakami i wtuliłam w Louisa, który zacięcie o czymś dyskutował z resztą, ale ja nawet nie wiem o czym po bo chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Rano obudziłam się jako pierwsza pod wpływem ciężaru na sobie. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Louis na mnie leży. Uznałabym to za słodkie gdyby nie fakt , że do naj ledszych nie należy. Delikatnie go z siebie zrzuciłam na co cicho zamruczał. Zaśmiałam się tylko i zaczęłam próbę wydostania się z łóżka, co nie było łatwe. Do mnie przytulał się Liam i Zayn, do moich nóg przytulał się Harry a Niall obejmował wykładzinie. Biedaczek, musiał w nocy spaść z łóżka. Po jakichś 5 minutach w końcu zeszłam i postanowiłam obudzić blondyna.;Po paru chwilach otworzył oczy.
-Co jest ? - powiedział zaspany, leniwie przecierając oczy
-Wstawaj, pomożesz mi zrobić śniadanie-uśmiechnęłam się uroczo
-Lena, kocham Cię i wgl, ale śniadanie w nocy? Pewna jesteś?
-Człowieku jaka noc? Jest 10 rano- popatrzyłam na niego jak na głupka
-Co? No przecież jest ciemno- powiedział zdezorientowany
-Nie jest ciemno tylko rolety są zasłonięte. Chodź i nie marudź.
-Już idę, idę. Ale w zamian za to będziesz musiała... no... jeszcze nie wiem, ale spokojnie. Już ja coś wymyślę.Ważne że wisisz mi przysługę.-uśmiechną się triumfalnie.
-Taaak jasne. Może kiedyś, a teraz się rusz-przewróciłam oczami
-No to co robimy?- zapytał kiedy byliśmy już w kuchni
-Hm, mam ochotę na naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną, co ty na to? - uśmiechnęłam się na myśl o tym daniu. Zawsze jem słodkości jak nie mam humoru. Tak dzisiaj mam dołujący dzień. Wszyscy wiedzą, że w ciągu tego czasu lepiej do mnie nie podchodzić bez kija, nie truć i wgl się do mnie nie odzywać. A najlepsze jest to, że zanim wszyscy się skapną że nie mam humoru, dobijają mnie swoją radością. A na dodatek dzisiaj spotykam się z Chrisem. Lepszego dnia nie mogłam wybrać. Szczerze? Nie mam na nic siły. Najchętniej położyłabym się na łóżku i już nie wstała, no przynajmniej do czasu kiedy będę miała humor. Takie coś bardzo by mnie satysfakcjonowało. Jest tylko jeden człowiek na Ziemi, który mi pomoże. Tu wszystkich zadziwię, to nie jest Louis! Wiem, niespodzianka, to jest...werble proszę... MATT! Ach, tak. Wysłucha, zrozumie, pomoże. Nawet lody i czekolada Louiego nie jest w stanie pomóc, na mój podły humor. I on o tym wie, jest mu przykro z tego powodu, ze nie potrafi mi pomóc, ale to nie jego wina. Matt to taki typ człowieka, któremu za wszelką cenę chcesz się wygadać. W sumie, jakby tak się nad tym zastanowić to dość dziwne. No ale cóż.. jego pech, będzie musiał dzisiaj znosić moje marudzenie. Pójdę do niego prosto od Chrisa.
   -Jasne, czemu nie. To ty rób ciasto, a ja pójdę pod prysznic. - uśmiechnął się i wyszedł. Zabrałam się za robienie masy. Po chwili była już gotowa.Zrobiłam kilka naleśników  kiedy do kuchni wkroczył Niall w pełni ubrany.
-Dobra teraz moja kolej, a ty idź pod prysznic- uśmiechną się promiennie. Nic już nie powiedziałam tylko poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, owinęłam się mięciutkim ręcznikiem i umyłam zęby. Wysuszyłam włosy i właśnie sobie uświadomiłam, że nie wzięłam żadnych ubrań ze sobą. Trudno pójdę po nie. Problem w tym,  że ten ręcznik jest trochę przykrótki więc ledwo zakrywa mi pupę. Miejmy nadzieję, że chłopaki jeszcze śpią.Pomyślałam wychodząc z łazienki. Po cichutku weszłam do sypialni żeby nikogo nie obudzić lecz i tak na marne. W pomieszczeniu każdy rozmawiał co oznaczało że gdy weszłam wszystkie pary oczy skierowały się n a mnie. Yhhh..czemu szafie mam na drugim końcu pokoju?! Muszę przełazić koło łóżka, pięknie po prostu.
-Huhu, cóż za widoki z rana. Czy to jakieś zaproszenie? - powiedział Harry
-Człowieku jest pełno miejsc w których w końcu możesz się wyżyć. Niestety muszę Cię zmartwić, ale to nie jest instytucja "Pomóżmy zboczeńcom"- odgryzłam się. Hazze zatkało bo już nic nie powiedział. Nie powiem, czułam się speszona tymi spojrzeniami.
-Czy możecie przestać?- warknęłam czując, że się rumienię
-Ale co przestać? A tak wgl, to słodko się rumienisz- powiedział Lou, na co jeszcze bardziej się zaczerwieniłam
-Nawet ty Lou przeciwko mnie? No co się tak na mnie patrzycie? Rozumiem jakbym była bez tego ręcznika, wtedy wasze spojrzenia byłyby w pełni zrozumiałe, ale nie rozumiem co jest takiego ciekawego w białym materiale?- zapytałam wiedząc jaka będzie odpowiedź
-W ręczniku nic, ale właśnie sobie wyobrażamy co masz pod nim- powiedział Zayn głupio się uśmiechając i nawet nie patrząc mi w oczy! No tak, to Zayn, czego ja się spodziewałam? Głupia ja..
-Słuchaj Zayn, jeśli chcesz mi powiedzieć, że chcesz zobaczyć mnie nagą to wystarczy powiedzieć, a nie patrzeć się tak jakbyś za chwile miał na mnie skoczyć i zgwałcić-powiedziałam w pełni obojętnie. Chłopacy spojrzeli na mnie zszokowani. HAHHA pięknee
-No dobra chcę- szybko odpowiedział z wyraźną radością
-Och, jakże mi przykro, ale cię zmartwię, dzisiaj nie spełnię twego życzenia- uśmiechnęłam się
-Dzisiaj? To kiedy je spełnisz?- powiedział z zaciekawieniem
-Czekaj niech pomyślę- zaczęłam liczyć na palcach, robiąc minę myśliciela- za jakieś... 1000 lat?- udałam geniusza
-Moogę poczekać, ale wiesz, nie da się tego jakoś przyśpieszycz? Do.. teraz?- zapytał z nadzieją
-Nie- odpowiedziałam zwięźle i na temat. Szybko zabrałam swoje rzeczy i uciekłam z powrotem  do łazienki. Ubrałam się i ruszyłam do kuchni
-Jak ci idzie?- zapytałam czochrając blondynowi włosy.
-To już ostatni.-uśmiechnął się
-To dobrze, jestem głodna.
-A kiedy ty nie jesteś głodna? - zapytał z wyraźnym rozbawieniem. Spojrzałam na niego planując morderstwo. Chyba wyczytał to w moich oczach i po chwili wiedział co się święci.
-To TEN dzień prawda?- zapytał chyba bojąc się odpowiedzi. Nic nie odpowiedziałam tylko ogdryzlam naleśnika ciągle na niego patrząc.
-Dobra rozumiem, że cisza jest odpowiedzią. Pozwól, że nie będę wchodził ci dzisiaj w drogę, okej?- zapytał biorąc talerz ze sporą ilością naleśników
-Dziękuję-powiedziałam odwracając wzrok na okno. Pogoda idealna do mojego podłego humoru. Ponuro i pada deszcz. Czyli to co lubię. Chociaż uwielbiam też słońce, uważam że deszcz jest świetny.Moje rozmyślenia przerwały śmiechy chłopaków wchodzących do kuchni.
-Jak tam Lens?- zapytał Loui. Posłałam mu baaardzo wymowne spojrzenie.Zrozumiał. Ale reszta jeszcze nie załapała.
-Jesteś zła o tą sytuacje z ręcznikiem?- zapytał Zayn. Nie odpowiedziałam, nawet nie uraczyłam go moim spojrzeniem. Moja wina, że tak się zachowuję? Nie. No właśnie.
-Czekaj z jakim ręcznikiem?-zapytał cicho Niall Liama
-Achh, no bo Lena weszła do sypialni gdzie rozmawialiśmy tylko w króciutkim ręczniku i chłopakom ślinka pociekła-wyjaśnił.Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Co prawda delikatnie, ale zawsze. Serio im ślinka pociekła na mój widok? Trzeba to będzie kiedyś wykorzystać. Tak, podła ja się odzywam.
-Liam, nie kłam ty też się na nią gapiłeś jakbyś chciał się na nią rzucić-powiedział Lou z dziwnym grymasem na twarzy.
-Oj tam cicho- szepną Liaś.No pięknie, z kim jak mieszkam? Właściwie, to sama, ale oni tu cały czas są więc też jakby mieszkali. Tylko czemu ja płacę rachunki?! To nie fair.
-Co?! Ej, Lena im się w ręczniku pokazałaś, a mi kazałaś gotować? Mam się fochnąć?- zapytał wyraźnie zapominając o moim stanie. Dokończyłam naleśnika i bez słowa wyszłam z domu. Szłam ulicami Londynu i zastanawiałam się co mam zrobić, co powiedzieć? A właściwie czemu ja? To on zawinił.Niech się tłumaczy. Jak na zawołanie zadzwonił mój telefon. Myślałam, że to Chris ale się myliłam. To Carly.
-No cześć-powiedziałam bez entuzjazmu
-Hej, za 10 minut u mnie, wiem że nie jesteś w domu bo dzwoniłam do chłopaków więc proszę rusz się!-powiedziała i się rozłączyła. NO tak cała Carls, tylko ja miałam przecież pogadać z moim chłopakiem! Musimy się pogodzić i sobie wszystko wyjaśnić bo inaczej te wakacje to będzie jedna wielka poraszka, a nie zamierzam ich sobie zepsuć, bo czekałam na nie pół roku. Po 7 minutach byłam u przyjaciółki.
-Hejka, co chciałaś?- zapytałam wchodząc do środka bez pukania co jest już tu zwyczajem
-Mów w tej chwili co się stało wczoraj po szkole -powiedziała zupełnie poważnie siadając na kanapie
-Nie rozumiem, o co ci chodzi?- zapytałam udając głupią
-Lena, co się stało. Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. Jesteśmy sistrami. A bez powodu się nie płacze- powiedziała patrząc na mnie znacząco
-Skąd wiesz, że płakałam?- zapytałam
-Louis mi powiedział.Nie chce ci nic mówić, ale jak powiedział, że płakałaś miał łzy w oczach. Zrozum on cię kocha i się o ciebie martwi tak ja my wszyscy-powiedziała zachęcając mnie do powiedzenia co się stało. MIałam wybór? Muszę jej powiedzieć, bo nie da mi spokoju.
-Ehh, no dobra powiem Ci, ale przysięgnij na naszą przyjaźń, że nikomu nie powiesz?-zapytałam zrezygnowana
-Nie powinnam, ale się zgadzam. A teraz mów-uśmiechnęła się do mnie. Opowiedziałam jej wszystko z wczorajszego dnia od rozmowy z Mattem po okłamanie chłopaków, że nic się nie stało.Dziewczyna chyba nie mogła w to uwierzyć. WIdać, ze była wściekła. A mi to już obojętne. Chce się z nim pogodzić i mieć to z głowy.
-Z głowy?! Lena, ty siebie słyszysz?! On cię uderzył! Nie ma do ciebie szacunku. Jeśli mu wybaczysz, to on zrozumie, że będziesz to robić za każdym razem kiedy on coś zrobi! On cię może nawet pobić, a ty co? Wybaczysz mu? Nie rozumiesz? A gdyby cię zdradził?
-Carls, wiesz, że ja nie toleruje zdrady i wżyciu tego nie wybaczę. Ale to.. to tylko przez alkohol zrozum! Ja go kocham i mu wybaczę, chociaż wiem że mnie poniżył.Ogarnij, ja nie mogę bez niego żyć! -wyjaśniłam i w moich oczach pojawiły się łzy
-Ehh wiem, przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Nie chciałam. Zrobisz jak uważasz, ja poprę twoja decyzję. Może jednak powiedz chłopakom co? Oni się naprawdę o ciebie boją-powiedziała
-Nie. I kategorycznie zabraniam ci o tym mówić. Oni nie mogą się dowiedzieć, bo wtedy wszystko się pomiędzy nimi zepsuje, a chłopaki go mocno poturbują. NIE MAM SZCZEGÓLNEJ OCHOTY MARNOWAĆ WAKACJI NA KARAIBACH PRZEZ BANDĘ OSZOŁOMÓW-zaśmiałam się.
-Hhahha, nie no spoko. Też bym nie chciała. Ej kiedy wyjeżdża Matt?-zapytała i w jej oczach pojawiły się iskierki. Wiem, że on się spodobał Carls, ale nie wiąże z nim nadziei. Jest dla niej tak jak dla mnie jak brat. Przystojny brat.;3
-Emć jutro w południe, a co?
-Nie pożegnałam się z nim!-krzyknęła zrozpaczona
-Spokojnie. Dzisiaj do niego idę, więc możemy się razem przejść. Ale najpierw wpadniemy do Chrisa.Ej, a tak wracając do tematu chłopaków. Loui miał łzy w oczach? Serio?-zapytałam z niedowierzaniem.
-No serio. Powiedział mi, że nie może patrzeć jak płaczesz i jemu też poleciały łzy. Ale to było urocze, on to cię musi kochać-uśmiechnęła się promiennie
-Tak, ja jego też-odwzajemniłam gest
-Ej.. ale to dziwne, że nie jesteście razem-powiedziała na co ja wyplułam sok który właśnie piłam
-O czym ty gadasz Carly?!-spojrzałam na nią jak na kosmitę, którym najprawdopodobniej była.
-No ale spójrz, wiecie o sobie wszystko, co mnie w sumie nie pokoi, ty jesteś śliczna, on jest bardzo przystojny, jesteście tacy sami i czasem zachowujecie się jak para-powiedziała zupełnie normalnie a mi zachciało się śmiać
-Po 1. ja i Louis? Pogrzało? A po 2. Czy ty nazwałaś Louisa " bardzo przystojnym" ? Hhahahahahah jestem ciekawa jego miny gdy się o tym dowie.
-Ej, nie mów mu! Jest przystojny tak jak reszta!-zarumieniła się
-Dobra, koniec podchodów : który?- zapytałam wiedząc, że któryś wpadł jej w oko
-O co ci chodzi?-zapytała
-No który z chłopaków ci się podoba?- powtórzyłam
-Żaden - odrazu powiedziała
-Tak, tak wmawiaj sobie dalej. Gadaj mi to już!- zachęciłam ją
-Ale on mi się tylko podoba nic więcej no!-krzyknęła  zrozpaczona
-Przysięgam na naszą siostrzaną przyjaźń, że nikomu nei powiem no-obiecałam. Chwile się zastanowiła
-Ehh okej, no podoba mi się Zayn -powiedziała i spuściła głowę.
-Uuuuu Carly i Zayn, ty nawet pasuje. Ja już sobie wyobrażam zaproszenia na ślub ahahha, ja chce być matką chrzestną twoich dzieci  i świadkową na ślubie! -oznajmiłam
-Przepraszam ale czy ciebie do reszty pojebało? Nie to żeby coś ale planujesz coś zupełnie nierealnego. On traktuje mnie jak przyjaciółkę, z czego nie jestem zadowolona ale wole to niż psuci przyjaźni, dziękuję dobranoc-uśmiechnęła się po tym jakże dla mnie nie-mądrym sformułowaniu. Och dziewczyno, nie znasz moich możliwość ; 3

2 komentarze:

  1. hej :) na torn-fanfiction.blogspot.com pojawił się nowy rozdzial, zapraszam i liczę na komentarz :) Twój blog nadrobię w tym tygodniu - będę miała mnóstwo czasu, siedząc na wsi i łapiąc zasięg :D

    OdpowiedzUsuń