Jestem na właściwej ulicy widzę budynek i płaczę jeszcze bardziej. Stoje
przed drzwiami i probuje znaleźć klucze w torebce. Są! Płacze. Jedną
ręką trzymam się za obolale nadal miejsce, a drugą przekręcam klucz w
zamku. Otwieram i zamieram. W domu są...
W domu są...chłopaki! O nie, no przecież to jakiś sen, prawda?! Boże, przecież mam rozmazany makijaż, cały czas płaczę i trzymam się za nadal czerwony policzek. Staje i mam otworzone szeroko oczy. Zresztą nie tylko ja. Tyle, że oni mają jeszcze otworzone buzie w literze " o " No po prostu świetnie! Dopiero teraz zobaczyłam,że mają tort, a cały dom jest świetnie przystrojony. Przecież mieli przyjechać dopiero jutro.. Dobra koniec. Szybko pobiegłam prosto do łazienki i zamknęłam się na klucz. Niestety, zbyt gwałtownie bo był straszny huk przy zamykaniu. Chłopcy dopiero teraz się ocknęli, bo podbiegli i zaczęli się dobijać. Nie zamierzam im otwierać w takim stanie. Najpierw muszę się doprowadzić do porządku. Przemyłam buzie wodą, zmyłam stary makijaż i zobaczyłam, że na mojej twarzy nadal jest czerwony ślad.Cholera jasna! Dobra bez paniki Lena. Zrobiłam nowy makijaż i jakoś udało mi się zasłonić ten ślad. Teraz się módlmy żeby chłopaki tego nie widzieli, bo inaczej już po mnie. Chociaż nie... jak się dowiedzą to będzie po Chrisie. A jak on się dowie to będzie po mnie. Tak, dlatego nie mogą wiedzieć. Boże, czuje się tak upokorzona że to jakaś masakra.
Wracając do chłopaków, to nadal tam stoją. A jestem tu już 10 minut. Dobra,pora wyjść. Podchodze do drzwi i delikatnie przekręcam klucz. Otwieram i patrze przed siebie. Chłopaki dziwnie się na mnie patrzą. Pierwszy podbiega do mnie Loui. Przytula mnie mocno.
-Lena! Co się stało? Dlaczego płakałaś? Coś się stało? Ktoś ci coś powiedział? Powiedz co się dzieje..?- pytał jak oszalały. Gdy już wszystkich przytuliłam, te same pytania zadawali inni.
-Dobra! Kurde spokój! Dajcie mi wódki bo nie wytrzymam !- wydarłam się po 10000 pytaniu
- Trzymaj, ale w tej chwili powiedz dlaczego płakałaś !- powiedział Zayn. Napiłam się kilka porządnych łyków. Nie mogę im powiedzieć, niestety pół wódki później zaczęłam cały czas gadać bez sensu.
-Nie mogę powiedzieć, nie mogę powiedzieć.On będzie zły, a wy go zabijecie- zaczęłam się śmiać- noo, ewentualnie pobić, ale to nie zmienia faktu,że nic Wam nie powiem!-uśmiechnęłam się uroczo
-Leena, o co chodzi? Kogo mamy zabić? Chodzi o chłopaka? Coś się stało?- pytania a 'la zdezorientowany i zdenerwowany Louis
-Boże przestańcie! Nic mi nie jest, mam dość tych pytań! I tak Wam nic nie powiem. Wyglądacie jakbyście zaraz mieli zawału dostać,a to ja powinnam ryczeć! - tak o to zakończyłam ( a raczej wykrzyczałam) ten temat.-Dlatego proszę, nie pytajcie już. Chce zapomnieć, to naprawdę nic takiego, przysięgam. Gdyby mnie ktoś skrzywdził to bym przecież powiedziała- zrezygnowana usiadłam na kanapie
- No okej, przepraszamy, ale po prostu chcieliśmy wiedzieć. Ale na pewno wszystko już dobrze tak ?- powiedział zmartwiony Louis
-Louis! Po pierwsze już ci mówiłam, że wszystko okej, a po drugie to za 2 dni Matt wyjeżdża i powiedziałam że go odwieziemy. Okej ? -zapytałam zmieniając temat.
-Jasne, czemu nie. Tez pojedziecie?-zapytał reszty. Widać, że załapał aluzje.To dobrze, bo nie mam ochoty o tym rozmawiać.
-Tak, ale nie zapominajcie, że my również wyjeżdżamy za 2 dni- Daddy na posterunku, zawsze czuwa
-Spokojnie Li, on ma samolot o 10, a my o 19, wyrobimy się- nie ma to jak uświadamiać Liama.Piękne uczucie. Chyba mogłabym się przyzwyczaić.
- Okeej, to zjemy już ten tort?- zapytałam. Widok miny Nialla był bezcenny. Otworzył szeroko oczy i unikał nas wzrokiem. Chyba się domyślam co zrobił, a jeśli dokonał tego przestępstwa to długo nie pożyje.
-Ej ludzie ! Nie ma tortu! Przecież przed chwilą tu był...-wydarl się Harry
-Niall, czy masz nam coś do powiedzenia? - zapytałam powoli. Każdy zabijał go wzrokiem i coraz bardziej sie do niego przybliżaliśmy. Biedny nie wiedział co zrobić.
- No bo ja..ten, no.. bo ja myślałem,że juz nie będziecie chcieli tego tortu więc tak trochę... go zjadłem- spuścił głowę
-Ten Irlandczyk ma 2 sekundy życia!! - wykrzyczałam i zaczęlam go gonić z chłopakami.
- Ja przepraszam, nie wiedzialem!- biegła i przepraszał jednocześnie w taki śmieszny sposób, że omało się ze śmiechu nie przewrociłam. Jest tu ktoś normalny i nie pijany żeby to nagrał?
-Niall pustaku to był nasz tort, a przede wszystkim Leny, a nie twój!- krzyczeliśmy dopóki sie nie przewrocił. Teraz po nim!
-KANAPKA LUDZKA!-Krzyknęłam i rzuciłam się na niego.Niestety nie przemyślałam sprawy bo po chwili 4 chłopaków biegło prosto na nas. No tak na mnie wylądował Liam, na nim Harry, Na Harrym Zayn noi wypadło ,że Louis miał najwygodniej
-Złazić ze mnie ludzie! Nie jestem kanapą, ja mam kości które właśnie pękają- wyjęczał NIall a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zasłużyłeś sobie! Ja jestem głodna! Ale on ma racje złazic bo jesteście cięzcy jak jesteście pijani!- wydusiłam dławiąc się śmiechem.
-Okej, ale to ty jesteś pijana alkoholiku
-JA?! Boże patrzecie jaki ładny jednorożec! - musiałam zabawnie wyglądać z szeroko otwartą buzią oraz oczami i wskazując na.. coś za oknem
-Lena, ogarnij się, to nie jest jednorożec tylko leżak
-Boże, przecież widze że to jest jednorożec no! Jeśli to jest leżak to ja jestem zapiekanka- wypaliłam bez sensu
- Zapiekanka?! Gdzie?- Irlandczyk wkracza do akcjii
-To jest leżak a nie jednorożec, a to jest Lena a nie zapiekanka więc nie pożeraj jej wzrokiem
-Cicho, przynajmniej w ten sposób mu się podobam!- zaczęłam się śmiać ze sposobu patrzenia Horna
-Oj Lenka Lenka, nie ty mu się podbasz tylko ta zapiekanka przykro mi
-Zayn, nie dołuj mnie! Bo cie do basenu wrzucę, albo lusterka potłukę- pogroziłam palcem mulatowi
-Żartujesz prawda?- stał się blady i wystraszony uciekł za Harrego
-Hazz! Weś ją! Ona chce zabrać mini wersje mnie!!- krzyczał jak opętany. Może dlatego, że nim jest?
-Tchórz!-skwitowałam
-Coś ty powiedziała?- och, chyba się przejoł
-Powiedziałam żeś tchórz!- wystawiłam mu język, na co on podszedł i złapał mnie w pasie
-No to zobaczymy- wyszeptał mi do ucha i przewiesił przez ramie
-Zayn, puść mnie! Ludzie pomóżcie!
-A co będziemy z tego mieli?- negocjują się jeszczo, no nieźle
-Lou, dam ci kilogram marchewek!
-Trzeba było tak od razu!- krzykną i po chwili byłam u niego na rękach a mulat w basenie
-Dziękuję ty mój bochaterze- cmoknęłam go policzek. Mam dreszcze. Czemu? Może dlatego, że właśnie ochlapali mnie zimną wodą?
- Ej! Ja też chcę!- krzykną Liam
-No to podejdź do mnie i mego wybawcy bo mi tu wygodnie.- uśmiechnęłam się
-Okej-nadstawił policzek i dostał policzek. Odszedł a za nim stali 3 chłopaków.
Ooo już kolejka? Szybko hah
- No co, tylko jak jesteś pijana to mozemy liczyć na takie rarytasy- zaśmiał się Hazz
-Harry, nie gadaj tylko podejdź-pocałowałam go tak jak resztę
-Ej ludzie, party bez Carly to nie party! Już mi dawać telefon!- Nie wspominałam o Carly? Och, mój błąd. To moja najlepsza przyjaciółka od 5 lat i razem z nami jedzie na Karaiby
-A czemu ty nie pójdziesz po ten telefon?- zapytał NIall
-Bo ja nie jestem na Ziemi ośle!- pogoniłam go
-No to zaraz możesz być!- krzykną oburzony Zayn
-NIe! Mi tu wygodnie, zresztą mojemu bohaterowi też, prawda Loui?- zapytałam słodko i zatrzepotałam rzęsami.To zawsze działa- No chyba że jestem za ciężka- zasmuciłam się.
-Nie! Jesteś lekka, coś ty. Nie gadaj bzdur, mi też jest wygodnie. Leć któryś po ten telefon- wyszczerzył się Lou. On wie, że TEN temat wagi jest dla mnie ciężki, ale to innym razem opowiem
-Nie dobra, dobra dam rade. Lou puść mnie, a ty Liam choć ze mną!- pociągnęłam go za bluzkę w strone domu
-A po co ci Liam?- zapytał mulat, ruszając znacząco brwiami
-Zayn? Serio chcesz wylądować w basenie?- przymrużyłam oczy
-Nie, ale o dziwne idziesz zadzwonić po Carls, więc na co ci Liam?
-Telefon jest ciężki, jasne?- wymyśliłam na poczekaniu
-Tak, tak jasne. To jak, poczekać na Wam 15 minut? Czy coo?- Hazz przejął temat
-Zaraz wszyscy będziecie pływać w tym basenie! No oprócz Liama, a teraz chodź!- krzyknęłam na odchodne i zabrałam uśmiechniętego chłopaka do środka, a konkretnie na górę.
-No to teen, to po ja ci jestem potrzebny ? - uśmiechnął się zadziornie
-Liam? Mam sprawe życia i śmierci i ty mi musisz w tym pomóc, bo ci ufam- popatrzyłam na niego poważnie
-Coś się stało?-zapytał podejrzliwie i lekko przestraszony.
-Może kiedyś ci powiem dlaczego płakałam ale teraz to jest ważniejsze- zaczęłam i się uśmiechnęłam- to jak wysłuchasz mnie?
-Jasne choś do pokoju bo te osobniki będą podsluchiwać- powiedział i zaciągną mnie do swojego pokoju
-Dobra no bo widzisz siedzialam sobie na zakończeniu roku i tak ni stąd ni zowąd przyszedł mi do głowy idealny pomysł. No więc wyobraziłam sobię chłopaków w strojach teletubisiów i chcę żebyś mi pomógł to zrealizować, to jak ? - zagryzłam wargę i spojrzałam wyczekująco
-No doobra, dziwny pomysł, ale śmieszny. A czemu ja mam ci pomóc a nie ktoś inny?- zapytał uśmiechnięty
-Liam, skarbie ty moje jedyne, te " osobniki" na dole się wygadają i w czasie gdy ja będę się śmiała z ich ubrań ty zachowasz się przyzwoicie i mi to nagrasz, ale koniecznie muszą być pijani! Wtedy, będzie ciekawiej
-Och, Lens jak ty mi słodzisz haha, dobra spoko, to na wyspie zrobimy im takie coś, ja to wszystko zaplanuję i ci powiem jak coś będę wiedział. A teraz oni myślą, że "coś" tu robimy. Dajemy im pokaz?- poruszał zabawnie brwiami
-Liam no pewnie! Ja poczochram sobię włosy, rozepnę guzik w koszulce a ty jak będziesz wychodził, to udaj że zapinasz spodnie- uśmiechnęłam się złowieszczo
-Okej, ale masz tu telefon i zadzwoń najpierw do Carls- podał mi komorkę
-Dzięki.-wybrałam numer dziewczyny, która odebrała po drugim sygnale
*Rozmowa telefoniczna*
- Halo?- zapytała
-No cześć Carly! Co porabiasz słooneczko?
-Nic, Lena? czy ty jesteś wstawiona?
-Ja? Nigdy! O co ty mnie oskarzasz!? A nawet jeśli to te nędzne istoty będące w moim domu mnie do tego zmusiły!
-Co?! Chłopaki przyjechali i ty dopiero teraz do mnie dzwonisz?!
-Nie krzycz, bo sobie gardło zedrzesz ślicznotko, ale tak są tu i chcemy cię miniejszym zaprosić abyś przyszła na herbatkę i biszkopciki za jakieś...5 minut?
-Ummmć, przekonałaś mnie. Zaraz będę. Zrobić jakiś kawał?
-No dobrze, że pytasz. Oczywiście wymyśl coś ja kończę, bo Li na mnie czeka na łóżku, pappapasie < 3
-Okej pa.. czekaj co?!-nie zdążyła nic więcej powiedzieć bo się rozłączyłam
-Bo Li czeka na mnie na łóżkuu- wyśmiał mnie Liaś
-Kochanie, a co? Nie prawda- zdziwłam się
-Ależ oczywiście, że prawda. Okej jesteśmy tu jakieś 17 minut, wychodzimy?
-Jasne-poczochrałam włosy i rozpięłam 2 guziki, Liam zrobił to co miał zrobić i weszliśmy na schody. Szłam pierwsza, cichutko się śmiejąc. Zobaczyłam, że chłopaki sa w kuchni z której mają widok na schody więc zaczęłam zapinać powoli guziki i poprawiać włosy
-No czeeść chłopaki! Co robicie? - zapytałam udając niewiniątko
-My nic, za to wy chyba coś robiliscie- zaśmiał się Niall
-Emm.. Lena, nie to że mamy coś przeciwko, ale wiesz, jest jeszcze Chris- powiedział Loui. Zapomniałam dodać na początku, że nei przepada za moim chłopakiem? Nie? Oo, to teraz mówię.
-Spokojnie, nie dowie się, prawda skarbie?- zwróciłam się do Liama
-No oczywiście, prawda chłopaki?- widzę że ledwo powstrzymywał śmiech. Zresztą tak jak ja.
-Ehee no dobra, ale to nie jest fair moim zdaniem-w tym momencie nie wytrzymałam i oboje parsknęliśmy śmiechem. Jak można w to uwieżyć? Może na trzeźwo by się skapnęli.
-Boże, ludzie, serio uwieżyliście?- przybiłam piątkę z chlopakiem, który swoją drogą nie mógł się przestać śmiać.
-A nie, wcale. Przecież wiemy, że to żarty-powiedział Hazz
-Taaak jasne ahhaha jezu, jak można w to uwieżyć. No Li stwierdzam, że jesteśmy dobrymi aktorami-wystwiłam język
-Tak, jesteśmy najlepsi- w tym czasie uslyszeliśmy huk z góry. No przyznam, że się wystraszyłam, bo jak się dało najszybciej przytuliłam Liama
-Aaaaaa!- usłyszałam pisak. Dobra, nie mój więc kogo? Wszyscy patrzyli na Harrego. No taak, czego ja sie spodziewałam.
-Jezu nie piszcz mi do ucha- powiedział Zayn z grymasem na twarzy. I znowu huk.Teraz to ja cicho pisnęłam.
-Ej, już dobrze nei bój się. Chodźcie sprawdzić co to-powiedział Li
-Okeej- powiedzieliśmy chórem, bez większego przekonania. Naprawdę się przestraszyłam. A jak ktoś się włamał? O boże, ja się trzęsę, nic dziwnego, że Li cały czas mnie uspokaja.Hymm nawet przyjemnie, STOP! O czym ja myślę?! Przecież, prawdopodobnie ktoś obcy jest na górze, a ja myślę o moim przyjacielu. Nie no tylko ja tak potrafię. Wchodząc po schodach, usłuszęliśmy powtórny huk z pokoju gościnnego. Spojrzałam na Nialla który otwierał pomału drzwi. Lekko zaskrzypiały a tam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz